• O mnie
  • Moja twórczość
  • Psychologia
  • Wysoka wrażliwość
  • Podróże
  • Niepełnosprawność
  • Felietony
  • Kultura i sztuka
  • Stylizacje
  • Spacer po Lublinie
  • Inne
  • Kontakt i współpraca

Nieproszony gość. O depresji. Proces leczenia. Odcinek 9

2020-09-09

Co pomogło mi pożegnać się z depresją?

 

Nastała jesień deszczowa, rozmokła i smutna. Nie pracowałam, ale znalazłam sobie inne zajęcia. Minął prawie rok od diagnozy, a ja chciałam wrócić do życia – takiego pełnego wypełnionego obowiązkami, śmiechem i osiąganiem moich marzeń. Wysyłałam CV praktycznie codziennie, chodziłam na kilka rozmów rekrutacyjnych dziennie – w wyprasowanej koszuli i spódnicy do kolan w kolorze granatu. Byłam gotowa zacząć. Bywały dni, kiedy traciłam werwę – sprzątałam dom, gotowałam, tym samym chciałam udowodnić sobie, że zawsze znajdę siłę by nie się nie dać – cokolwiek to znaczy.

Endokrynologa odwiedzałam rzadziej, ale byłam pod stałą opieką lekarską żeby trzymać rękę na pulsie. Kiedy gdzieś w grudniu weszłam do gabinetu pani doktor powiedziała na wstępie: „Nie pracuje Pani, a może kupi sobie Pani psa. Zawsze to jakieś dodatkowe zajęcie i powód do wyjścia z domu”. E. nie był przekonany, choć wiedział jak bardzo pragnę mieć psa. W moim domu wiecznie zajmowałam się kotami – nie to, że ich nie lubię. Kocham każde zwierzę, ale koty także zniknęły, ponieważ okazało się, że mam alergię na sierść i moje przytulanki z puszystym ogonem zostały mi brutalnie odebrane z dnia na dzień. W mojej rodzinie ktoś miał psiaka rasy shih tzu – my postanowiliśmy mieć suczkę. I tak zjawiła się Daisy. Mała czarna kuleczka z białymi łapkami i mahoniowymi oczami. Piszcząca, domagająca się pieszczot o 5:00 nad ranem i mleka z butelki. Leżałam przy jej kojcu i zdrowiałam coraz szybciej. Miałam przyjaciółkę, powierniczkę i kogoś kto sprawił, że już nigdy nie poczułam się samotna nawet przez sekundę.

Co pomogło mi jeszcze dojść do siebie? Warsztaty, na które zapisałam się bez zastanowienia by po prostu wyjść z domu. Co tygodniowe spotkania z grupą kobiet uświadomiły mi, że nie tylko ja borykam się z problemami. Spojrzałam na siebie z daleka, z dystansem i skupiłam na drugim człowieku. Po raz kolejny pomogło mi skoncentrowanie się na kimś innym. Bardziej niż na sobie. Warsztaty rozwoju osobistego powodowały u mnie spazmy płaczu i żalu, ale i radości. To właśnie dzięki warsztatom odkryłam, co to takiego psychoterapia i na czym polega. Zrozumiałam, że tego potrzebuje. Bałam się grzebania w przeszłości i tego, co znajdę w moim wnętrzu. Już wtedy byłam bardzo okaleczona. Jestem DDA i WWO. Nie wiedziałam czy wypada płakać całą sesję, a jeśli tak to zdołam coś wydukać między wycieraniem nosa, a powstrzymywaniem kolejnych płynących łez? Niepotrzebnie się bałam. Pierwsza terapia pokazała mi, że choć dużo we mnie smutku, rozpaczy i niezgody na choroby – mogę sobie z nimi poradzić, mam dużo siły. Depresja niestety nie zniknęła tak szybko jakby się mogło wydawać, choć skutecznie zapobiegałam silnym nawrotom.

Mimo, że miałam zajęcie, czułam niedosyt. Chciałam pracować. Nie mogąc w dalszym ciągu niczego znaleźć założyłam bloga, którego teraz z pewnością czytacie. Instagram to tylko dopełnienie większej formy. Piszę tam o wielu trudnych i gorzkich sprawach, ale naprawdę istotnych, które pomogą wielu ludziom zrozumieć, co się z nimi dzieje. Może dzięki mojej historii ktoś pójdzie do lekarza wcześniej i uniknie zatrzymania w życiu. To moja misja: pomoc innym, uświadamianie czy rozmowa. Terapia wywleka nasze najgorsze i najstraszniejsze potwory, drzemiące gdzieś głęboko, ale dzięki konfrontacji z nimi zyskujemy nowe życie. Nowe spojrzenie na siebie i świat. Czuje się zupełnie inną osobą odkąd chodzę na terapię i będę do niej zachęcać. Praca nad sobą wymaga czasu i wysiłku. Wymaga poświęceń i wyrzeczeń. To walka sama ze sobą. Warto nawet w wielu 29 lat zacząć pracę nad swoim wnętrzem, bo na to nigdy nie jest za późno. Uważam, że to akt odwagi, bo w dzisiejszym świecie biomy się wielu rzeczy – i słusznie, jednak bojąc się stoimy w miejscu. Ja ugrzęzłam w błocie przez wiele lat, lękając się coś zmienić, teraz wiem, że to błąd. Mimo strachu trzeba wysunąć stopę a potem drugą i potem ruszyć, by nie żałować, że się nie spróbowało.

Dziękuje każdemu z Was, że chcieliście przeżyć ze mną tą historię jeszcze raz, że czytaliście każdy list. Ten to ostatni dotyczący depresji – teraz czas na coś lżejszego, choć równie trudnego – terapię.

Do poczytania! 😉

#depresja#psychika#psychologia #wedlugmnie#slowletter#zdrowiepsychiczne
Udostępnij

Moja twórczość  / Psychologia

Gosia

Może ci się spodobać również

Zalety i wady WWO. Kilka słów o tym, że trudno nam nawiązać relacje.
2021-02-06
Strefa komfortu jest nam potrzebna. Dlaczego?
2020-08-26
Nieproszony gość. O depresji. Proces leczenia. Odcinek 8.
2020-08-12

Zostaw odpowiedź


Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *




This error message is only visible to WordPress admins

Error: No posts found.

Make sure this account has posts available on instagram.com.


© Copyright LetsBlog Theme Demo - Theme by ThemeGoods